Tofurnik był dla mnie trochę jak bajka z happy endem, który nie całkiem wyszedł. Niby żyli długo i szczęśliwie, ale książę miał kilka wad, dał się poznać z niezbyt książęcej strony i ogólnie coś było z nim nie tak (może pomylił bajki). Księżniczka patrzyła na niego trochę ze współczuciem, trochę z łezką w oku, jednak wiedziała, że ich los nie jest jeszcze przesądzony, a że była nadzwyczaj cierpliwą księżniczką, postanowiła poczekać.
Nie wiem wprawdzie, jak zakończyła się ta historia, wiem tylko, że w międzyczasie księżniczka przeszła na dietę roślinną, uznawszy, że dążąc do własnego happy endu, być może uda jej się przyczynić do happy endu kilku zwierząt. A co ma do tego tofurnik?
No właśnie. Nie mogę powiedzieć, że mi nie smakował, ale traktowałam go jak idealną odpowiedź na uwielbiany przeze mnie niegdyś sernik, miał pięknie wieńczyć historię o tym, że wszystko można zweganizować, a tymczasem pozostawiał specyficzny posmak, który lekko drażnił.
Aż do teraz.
Tofurnik z masłem orzechowym jest dla mnie objawieniem. Dzięki sporej ilości masła orzechowego, zyskuje cudowną konsystencję i - przede wszystkim - smak. Nie czuć charakterystycznego posmaku tofu, czuć za to doskonale kremową masę orzechową (jest przepyszna już na surowo, gdybym mogła powstrzymać się od jej podjadania, prawdopodobnie tofurnik byłby wyższy), spód i polewa tofurnika także zostały obdarzone orzechowym twistem.
Nie dowiemy się nigdy czy nasza wegańska księżniczka próbowała swoich sił w tofurnikach, ja w każdym razie swój tofurnikowy happy end już mam.
Tofurnik z masłem orzechowym
spód
1/2 szklanki orzechów ziemnych (niesolonych)
1/2 szklanki mąki pszennej
1/2 łyżeczki sody
1/4 szklanki oleju
3 łyżki brązowego cukru pudru
masa z tofu
500 g tofu
250 g masła orzechowego (bez soli i cukru)
1/4 szklanki mleka roślinnego
1/2 szklanki brązowego cukru
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
3 łyżki skrobi kukurydzianej
polewa
100 g gorzkiej czekolady
1 łyżka masła orzechowego
kilka łyżek mleka roślinnego
1,5 łyżki oleju kokosowego
Orzechy ziemne zemleć na mąkę. Wymieszać z mąką pszenną, sodą i brązowym cukrem pudrem. Dodać olej i wyrobić ciasto. Spód tortownicy o średnicy 23 cm wyłożyć papierem do pieczenia. Wyłożyć ciasto, rozprowadzając je równomiernie. Podpiec około 15 minut w temperaturze 180 stopni.
W międzyczasie przygotować masę z tofu.
Tofu zmiksować na gładką masę wraz z masłem orzechowym, mlekiem, cukrem i ekstraktem waniliowym. Wyłożyć na podpieczony spód i piec 40 minut w temperaturze 180 stopni.
Upieczone ciasto całkowicie wystudzić.
Przygotować polewę. W kąpieli wodnej rozpuścić czekoladę wraz z 1 łyżką oleju kokosowego. W międzyczasie w garnku podgrzać masło orzechowe wraz z mlekiem i połową łyżki oleju kokosowego.
Polewę czekoladową rozprowadzić równomiernie po wierzchu ciasta. W dowolnych miejscach kłaść łyżeczką niewielkie ilości masła orzechowego i rozprowadzać za pomocą wykałaczki w dowolnych kierunkach, tworząc esy-floresy.
Tofurnik schłodzić, aż polewa stężeje. Przechowywać w lodówce.
Wygląda pysznie.
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko, że pod przepisem nie ma mniejszego zdjęcia, żeby wydrukować sobie od razu ze zdjęciem :).
Pozdrawiam :).
PS
Nie można zlikwidować tego udowadniania, że nie jest się automatem w komentarzach?
Dziękuję :)
UsuńNiestety nie można tego zlikwidować, to blogspotowy standard ;)
Pozdrawiam :)
Jak nie można? Można zlikwidować ;-) Większość ludzi tego nie ma ;-) A tofurnik wygląda przepysznie :3
UsuńO, faktycznie :) Już usunęłam :)
UsuńPozdrawiam :)
muszę wypróbować ! :D
OdpowiedzUsuńbardzo polecam :)
UsuńCuuuudo ��
OdpowiedzUsuńMniaam! Aż ślinka cieknie! Koniecznie muszę wypróbować ten przepis! ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Zapraszam do mnie: http://karolinakuchmaci.blogspot.com/
Trzeba wypróbować, bo ja robiłam trochę inaczej :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Zapraszam do mnie: http://karolinakuchmaci.blogspot.com/
zrobiłam ale przerobilam :)
OdpowiedzUsuńspod przygotowałam z moreli suszonych mąki ryżowej i oleju kokosowego. Tofu masło orzechowe i sok z cytryny + kstlutol wymieszałam i dodałam do spodu. zapieklam wszystko na wierzch ułożyłam banany i zalałam syropem pomarańczowym (sok pomarańczowy wyciskamy agar agar i ksylutol) :)
37 year-old Accountant III Hobey Gallo, hailing from Gravenhurst enjoys watching movies like "World of Apu, The (Apur Sansar)" and Kite flying. Took a trip to Belovezhskaya Pushcha / Bialowieza Forest and drives a Ford GT40. Jej komentarz jest tutaj
OdpowiedzUsuń